Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Naciski ze strony Londynu i Waszyngtonu skłoniły przywódcę ZSRR do jednorazowego pozwolenia na lot wahadłowy bombowcom z 8 Armii Lotniczej USA, którego celem miała być pomoc Warszawie ogarniętej powstaniem. Specyfika zadania polegała na wykonaniu operacji z lotnisk w Anglii i lądowaniu na terenie ZSRR skąd po uzupełnieniu paliwa oraz dokonaniu niezbędnych napraw miał miejsce powrót nad południową częścią Europy do amerykańskich baz we Włoszech.

http://www.tvp.pl/regiony-tvp/regiony/warszawa/informacje/warszawski-dzien/wideo/18092019/44445713

18 września 1944 pierwszy i jedyny raz nad Warszawą pojawiły się amerykańskie bombowce B-17 Flying Fortress. Ze 107 bombowców, które przyleciały z baz w Anglii zrzucono 1284 zasobniki i 557 paczek. Tylko 228 zasobników i 381 paczek, trafiły w ręce Powstańców. Jednak ten jeden lot miał znaczenie nie tylko materialne. Widok ogromnej liczby samolotów wspierających warszawiaków za dnia byt zastrzykiem świeżej energii i wiary dla wymęczonych 49 dniami walki żołnierzy i cywilów Ten jeden lot samolotów 8 Armii lotnictwa amerykańskiego pozwala zrozumieć jak nieocenioną pomoc mogło nieść zaopatrzenie z powietrza dla walczącej Warszawy. Szczególnie skuteczna byłaby ona w sierpniu, gdy tereny opanowane przez Powstańców były w miarę rozległe i scalone, co umożliwiłoby odbieranie większej ilości zrzucanej pomocy. Należy pamiętać też, że półtora miesiąca lotów nad Warszawę okazało się jedną z najkosztowniejszych operacji lotniczych II wojny światowej. Podczas 186 lotów, zostało zestrzelonych 31 samolotów, co stanowi 16,8% całości i jest statystyką zatrważającą. Szczególnego znaczenia nabierają liczby, gdy uzmysłowimy sobie, że każdy z 31 straconych samolotów to śmierć nawet dziesięciu bohaterskich lotników. Wyprawa samolotów amerykańskich doleciała w miarę bezpiecznie w pobliże Warszawy. Tam została zaatakowana przez niemieckie myśliwce Messerschmitt Bf 109 z 51 Jagdgeschwader stacjonującego wówczas w Modlinie. Do starcia doszło w okolicach Nasielska. Amerykanie zestrzelili cztery niemieckie myśliwce, tracąc dwóch pilotów. Mustang pilotowany przez porucznika Roberta Petersa przypadkowo wleciał w serię innego P-51, strzelającego w tym samym czasie do Bf 109. Ranny amerykański pilot zdołał jeszcze awaryjnie posadzić ciężko uszkodzoną maszynę w okolicy wsi Wrona, ale w chwilę później zmarł. Niemal w tym samym czasie w miejscowości Kątne, podczas pościgu za uciekającym Messerschmittem, uderzył w drzewo i eksplodował „Mustang” pilotowany przez porucznika Josepha Vigne. Pilot zginął na miejscu. Jeden z B-17 z 390 Bomber Group został skutecznie ostrzelany przez niemieckiego asa myśliwskiego porucznika Günthera Jostena. Pilot, porucznik Francis Akins, zginął trafiony pociskiem z 20-milimetrowego działka Messerschmitta. Drugi pilot nie zdołał opanować maszyny i „Latająca Forteca” rozbiła się w okolicy Dziekanowa Leśnego. Z dziesięcioosobowej załogi trzech lotników wyskoczyło na spadochronach. Jeden z nich, Polak z pochodzenia, strzelec pokładowy sierżant Walter Shimsock (Władysław Szymczak), ze złamaną nogą dostał się do niewoli i po przesłuchaniu został przez Niemców zamordowany. Na pamiątkę opisanych wydarzeń, w dniu 18 września 2019r, przed szkołą w Nasielsku, został odsłonięty pomnik. W uroczystości wzięła udział, między innymi, ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher oraz rodziny poległych lotników, które przybyły w tym celu ze Stanów Zjednoczonych. Była także delegacja Stowarzyszenia Lotników Polskich. 

DSC02248.jpgDSC02249.jpgDSC02261.jpgDSC02263.jpgDSC02268.jpgDSC02269.jpgDSC02289.jpgDSC02303.jpgDSC02316.jpgDSC02319.jpgP1030763.jpg